Nie dam ci siebie w żadnej postaci
Najnowszy tom Dyckiego to rozpisany na pięćdziesiąt jeden ogniw-wierszy poemat o poecie próbującym rozprawić się z bolesną rodzinną historią, która jednocześnie jest częścią tego, co najboleśniejsze w polskiej historii XX wieku w ogóle.
Rodzina poety należała do ukraińskiego podziemia, także do UPA, za co spotkały ją deportacje w ramach akcji "Wisła" - i właśnie o owych
krewnych, "banderówkach" i "rezunach", pisze Dycki. Mamy więc tom, który łatwo wpisać w bieżący kontekst polityczny i łączyć z tematem Wołynia, ale też poezja Dyckiego nie jest żadną tablicą pamiątkową ani rozliczeniową uchwałą, bowiem to nie możliwości i zadania pamięci interesują poetę, ale możliwości języka; to nie sama konkretna historia jest tu tematem, ale - jak wspomniałem na początku - poeta piszący o historii, zdanie sprawy z tego, jak poezja próbuje z historią się mierzyć. A próba ta jest surowa i pisana bez wspomagaczy: nie licząc Norwida (patronującego poecie już w poprzedniej książce) oraz Wernyhory (to z kolei patron historii polsko-ukraińskiej) zupełnie znika w tej książce historycznoliteracki sztafaż, rozpoznawalne literackie rekwizyty, intertekstualne barokowe dekoracje.
Zobacz pełny opisOdpowiedzialność: | Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki. |
Hasła: | Wiersze Literatura polska |
Adres wydawniczy: | Kraków : Wydawnictwo Lokator, 2016. |
Opis fizyczny: | 53, [3] strony ; 19 cm. |
Forma gatunek: | Książki. Poezja. |
Powstanie dzieła: | 2016 r. |
Skocz do: | Dodaj recenzje, komentarz |
Sprawdź dostępność, zarezerwuj (zamów):
(kliknij w nazwę placówki - więcej informacji)