Gdyby nie piłka nożna, pewnie pracowałby w stoczni. Nie mieściło mu się w głowie, że pojedzie na mistrzostwa świata, a strzelał tam gole najlepszym. Był postrachem bramkarzy i przekleństwem futbolowych potęg. Trudno powiedzieć, co stanowiło jego znak rozpoznawczy - orli nos, blond czupryna, zawadiacki wąsik czy może szelmowski uśmiech. Skromny chłopak z Gdańska, który dzięki zadziorności i zuchwałości wdrapał się na szczyt. As w talii Kazimierza Górskiego. Bez Szarmacha nie byłoby największego sukcesu w historii polskiego futbolu. Choć niewiele brakowało, by wszystko potoczyło się inaczej.
UWAGI:
Oznaczenia odpowiedzialności: Jacek Kurowski, Andrzej Szarmach.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni